Peder Severin Krøyer "Toast na przyjęciu w Skagen" olej na płótnie 1888
Znajomości, koneksje, kontakty- słowa te kojarzą się większości ludzi negatywnie, a źródłem tego stanu rzeczy jest fakt, że najczęściej wykorzystywane są one w złej wierze. To prawda, w polityce nepotyzm jest prawdziwą plagą, w urzędach państwowych, spółkach skarbu państwa czy innych państwowych przedsiębiorstwach spotkać można często całe rodziny na stołkach. Nie musi jednak tak być, to co możemy wykorzystać w złej wierze, może być także użyte dla dobra innych. Co, jeżeli to prawi i moralni ludzie korzystali z ułatwień związanych ze znajomości do czynienia dobra?
Dla uspokojenia dodam, że nie chodzi w tym tekście o pomysł tworzenia klik okupujących państwowe przedsiębiorstwa i urzędy, tam nepotyzm prawie zawsze jest szkodliwy (prawie, bo jest szansa, że akurat najlepszą osobą na dane stanowisko jest ktoś spokrewniony) ale o tworzenie sieci powiązań, które skutkowały by pomnażaniem dobra. Ale po kolei.
Każda rodzina funkcjonuje jako pośrednik i katalizator kontaktów międzyludzkich. Jeżeli pięcioosobowa rodzina spotka się w jednym pomieszczeniu w celu rozwiązania jakiegoś problemu, a każdy z nich ma pięciu znajomych, to tak jakby w jednej sali stało nie pięć a trzydzieści osób (5+25) Ile razy słyszymy, że w czymś pomógł „znajomy znajomego” by dobrze funkcjonować i sprawnie rozwiązywać napotkane przez nas trudności potrzeba nam właśnie takich kontaktów i powiązań.
Ta struktura połączeń zaczyna się oczywiście od najbliższej rodziny. Każdy jej członek jest osobną jednostką, każdy ma swoje hobby, umiejętności, znajomych, być może należy do jakiejś organizacji itd. Więc jeżeli wypłynie potrzeba, którą rozwiązać może ktoś spokrewniony, bierze się go pod uwagę w pierwszej kolejności. Np. jeśli znajomy szuka dobrego dietetyka, a nasza siostra się tym zajmuje, to oczywiście polecimy znajomemu usługi siostry, jeżeli narzeczonej nawali samochód, a ojciec ma warsztat, to właśnie tam te auto najpewniej wyląduje.
Szerzej struktura obejmuje dalszą rodzinę, spokrewnionych i spowinowaconych, których sam nikt nie wybiera, jednak ma wpływ na intensywność tych relacji, stąd więzi te są na tyle bliskie, na ile sami zdecydujemy. Tutaj w końcu dochodzi najciekawsza forma zażyłości, a więc przyjaźnie, a szczególnie przyjaciele rodziny.
Przysłowie mówi: „Nie możesz zdobyć starego przyjaciela” takie znajomości trzeba zbudować. Na część ludzi jesteśmy “skazani” w szkole, na studiach, czy w miejscu pracy, jednak w naszych rękach leży możliwość wybrania spośród nich kilku, z którymi zacieśnimy przyjaźń. Wspólne spotkania, wypady za miasto, przedsięwzięcia czy interesy pomogą lepiej poznać konkretnego człowieka i jego rodzinę, a co za tym idzie zacieśnić z nim stosunki.
Dochodzimy wreszcie do bardziej praktycznego aspektu posiadania wielu znajomości. Warto znać adwokata, księgowego, notariusza czy elektryka i mechanika, przez te koneksje zyskujemy dla rodziny specjalne traktowanie, upusty i życzliwość, a dobry specjalista wielu klientów. Takim sposobem tworzą się wielkie sieci połączeń, dające wielkie możliwości.
Można wymyślić przykład, gdzie rodzina budowlańców jest znana w mieście od np. 5 pokoleń, od powiedzmy 150 lat i bez praktycznie żadnej reklamy są zawaleni robotą, bo ludzie im ufają, rodzina wrasta w otoczenie. Daje to dużo możliwości, ale jest to też odpowiedzialność- dobra praca będzie doceniona i będzie procentowała, ale każdy zgrzyt w małej społeczności będzie o wiele mocniej zapamiętany.
Każdy człowiek, a szerzej rodzina, która chce przynależeć do klasy średniej musi być zakorzeniona w miejscu, w którym żyje. Znajomości, prestiż, a może nawet i posłuch w niektórych przypadkach mogą dać więcej niż ciężka praca czy fundusze. Nazwisko dobrej rodziny z czasem nadaje renomy każdemu z jej członków z samego faktu przynależności do rodu. Reputacja rodziny staje się skumulowanym prestiżem wszystkich ich członków.
Historia zna setki, a może i tysiące przypadków, w których prestiż czy znajomości wystarczyły do odbudowania rodu, albo przynajmniej majątku. Były prezydent USA Donald Trump w jednym wywiadzie opowiadał, jak dwa razy był bankrutem, kilka złych decyzji biznesowych doprowadziło go do utraty większości majątku, jednak zostały mu znajomości u zamożnych inwestorów, więc Ci byli gotowi pożyczyć mu pieniądze i wprowadzić do interesu, ponieważ wiedzieli, że można mu zaufać.
Swego czasu na polskiej prawicy istniała nawet propozycja utworzenia pewnego rodzaju organizacji, która zrzeszać miała wpływowych ludzi w celu czynienia ogólnie pojętego dobra. Pomysł tej swoistej “antymasonerii” został jednak porzucony, uznano, że ludziom prawym “nie godzi się” małpować niegodnej koncepcji wolnomularzy, jednak sam pomysł być może w innej formie nie był najgorszy.
W ostateczności bez pomocy innych nie jesteśmy w stanie wiele zdziałać. Człowiek jest stworzeniem społecznym i nawet największy pustelnik potrzebuje drugiego człowieka, chociaż po to, by mieć się z kim kłócić. Szerokie kontakty otwierają nam oczy na niezauważane wcześniej przez nas problemy, na nowe możliwości i przemyślenia. Budujmy więc szerokie sieci kontaktów, spotykajmy się, rozmawiajmy, twórzmy i pracujmy dla wspólnego dobra.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz