Zastanawiałem się kiedyś co byłoby najlepszą pamiątką po przodku, do głowy przychodzi wiele pomysłów: przedmioty osobiste, działa sztuki, może mały skarb w postaci stosu srebrnych czy złotych monet. Gdyby się nad tym zastanowić to każdy przedmiot, każda pamiątka materialna niesie w sobie pewien bagaż emocjonalny, który czyni ze zwykłego przedmiotu wręcz artefakt i to niezależnie od obiektywnej wartości własnej. Jednak nawet najpiękniejsza pamiątka w formie przedmiotu po jakimś czasie może zostać zapomniana, utracić swą moc i stać się znów zwykłym obiektem, stąd rozpocząłem poszukiwania lepszej formy pamiątki.
Z pomocą przyszła nauka historii, zadałem sobie pytanie: Jakie znalezisko archeologiczne mówi najwięcej? Przekazuje największą wiedzę? Słowo pisane! Zastanówmy się, co by było, gdybyśmy nie mieli żadnego źródła pisanego na temat bitwy pod Grunwaldem? Mielibyśmy pole, na którym od czasu do czasu ktoś wykopałby kawałek kolczugi, grot, może nawet i miecz, przy pomocy datowania potrafilibyśmy stwierdzić, że „mniej więcej w XV wieku miała tutaj miejsce bitwa” i to w zasadzie tyle. Dziś potrafimy odtworzyć bitwę niemal w całości, znamy dowódców, chorągwie, które brały udział, przebieg bitwy, ustawienie na polu bitwy, a to wszystko dzięki przekazom słownym.



